Bieg przedawnienia roszczeń o odszkodowania w sprawach dotyczących gruntów warszawskich

Istnieje szansa, że już w najbliższym czasie w orzecznictwie Sądu Najwyższego nastąpi korzystny zwrot dla osób dochodzących swych prawa w sprawach dotyczących tzw. gruntów warszawskich. Będzie on możliwy, jeżeli Sąd Najwyższy wyda uchwałę w sprawie zagadnienia prawnego przekazanego mu do rozstrzygnięcia w sprawie o sygn. akt III CZP 14/16.

Na wstępie przypomnienia wymaga, że na podstawie dekretu z dnia 26 października 1945 roku o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy (zwanego popularnie dekretem warszawskim albo dekretem Bieruta), z dniem 21 listopada 1945 roku wszelkie grunty znajdujące się na obszarze stolicy stały się własnością gminy m. st. Warszawy (następnie zaś, po likwidacji w 1950 roku samorządu terytorialnego – ich własność przejął Skarb Państwa). Dotychczasowy właściciel mógł w ciągu 6 miesięcy od dnia objęcia w posiadanie gruntu przez gminę zgłosić wniosek o przyznanie mu na tym gruncie prawa własności czasowej (obecnie – prawa użytkowania wieczystego), gmina zaś miała obowiązek ów wniosek uwzględnić, jeżeli korzystanie z gruntu przez właściciela dało się pogodzić z przeznaczeniem gruntu wynikającym z planu zagospodarowania terenu. Odmowa przyznania dawnemu właścicielowi prawa do gruntu miała być w założeniu wyjątkiem; w praktyce jednak – na skutek nieprzestrzegania przez władze przepisów dekretu – stała się zasadą. W efekcie, w stosunku do zdecydowanej większości osób uprawnionych wydane zostały decyzje odmowne. Choć więc w teorii dekret Bieruta miał służyć przede wszystkim odbudowie miasta ze zniszczeń wojennych, w praktyce stał się aktem o charakterze nacjonalizacyjnym.

Po dokonanej w 1989 roku zmianie ustroju, wielu dawnych właścicieli (lub ich spadkobierców) podjęło kroki mające na celu bądź odzyskanie utraconych nieruchomości w naturze, bądź przynajmniej uzyskanie za nie finansowej rekompensaty. Najczęściej obieraną przez nich drogą było wszczęcie tzw. postępowania nadzorczego w stosunku do wydanej niegdyś decyzji odmawiającej im przyznania prawa własności czasowej. W razie uznania przez organ nadzorczy, że owa decyzja została wydana z rażącym naruszeniem prawa (co było przypadkiem stosunkowo częstym, gdyż – jak już wskazano wyżej – wiele spośród decyzji odmownych było po prostu bezprawnych), efekt takiego postępowania mógł być dwojaki. Po pierwsze, jeżeli skutków prawnych decyzji odmownej nie dało się już odwrócić (gdyż np. nieruchomość została w międzyczasie sprzedana osobom trzecim), to była wydawana decyzja nadzorcza stwierdzająca, że odmowa nastąpiła z naruszeniem prawa; na tej podstawie dawny właściciel nieruchomości mógł skierować do sądu pozew przeciwko Skarbowi Państwa o zapłatę odszkodowania, nie mógł już jednak odzyskać nieruchomości w naturze. W pozostałych przypadkach organ nadzorczy stwierdzał nieważność dawnej decyzji odmownej (czyli eliminował ją z obrotu prawnego ze skutkiem wstecznym); skutkowało to tym, że konieczne było ponowne rozpoznanie złożonego w latach 40-tych lub 50-tych XX wieku wniosku o przyznanie prawa własności czasowej. Innymi słowy, w takim przypadku następowała swego rodzaju reaktywacja tego dawnego postępowania. Jeżeli po ponownym rozpoznaniu sprawy kończyło się ono wydaniem decyzji pozytywnej, dawny właściciel uzyskiwał prawo użytkowania wieczystego do gruntu. Jeżeli natomiast ponownie odmówiono mu przyznania tego prawa, to mógł on wystąpić do sądu z pozwem o zapłatę odszkodowania – z uwagi na fakt, że szkoda, którą poniósł na skutek utraty nieruchomości, nie została mu w żaden sposób zrekompensowana (zob. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 23 września 2009 roku w sprawie o sygn. akt I CSK 96/09).

Właśnie na tym ostatnim etapie osoby dochodzące swoich praw od Skarbu Państwa często napotykały na poważny problem (tak jakby do tego momentu ich droga była usłana różami!). Mianowicie, jak stanowi przepis art. 160 § 6 Kodeksu postępowania administracyjnego (już nieobowiązujący, ale w dalszym ciągu znajdujący zastosowanie w sprawach dotyczących gruntów warszawskich), roszczenie o odszkodowanie przedawnia się z upływem trzech lat od dnia, w którym stała się ostateczna decyzja organu nadzorczego stwierdzająca nieważność dawnej bezprawnej decyzji. Dlatego też, w uproszczeniu, jeżeli np. dawnemu właścicielowi nieruchomości udało się stwierdzić nieważność decyzji odmownej w 2004 roku, to aby uniknąć przedawnienia powinien on skierować pozew o odszkodowanie do sądu najpóźniej w roku 2007. W międzyczasie jednak musiał przecież przejść przez reaktywowane – wskutek decyzji nadzorczej – postępowania administracyjne o przyznanie mu prawa użytkowania wieczystego, gdyż dopiero jego negatywny wynik oznaczałby, że nie jest już możliwe naprawienie szkody w naturze. Jak łatwo się domyślić, w praktyce tego typu postępowania trwają zwykle znacznie dłużej, niż trzy lata. Efekt tego wszystkiego był więc często taki, że osoby uprawnione składały pozew do sądu już po upływie trzyletniego terminu przedawnienia (liczonego już od daty wydania ostatecznej decyzji nadzorczej); w postępowaniu sądowym Skarb Państwa skwapliwie podnosił zarzut przedawnienia kierowanego przeciwko niemu roszczenia, a sąd ów zarzut uwzględniał i – ku rozpaczy dawnych właścicieli – oddalał powództwo.

Dokładnie taka sytuacja miała miejsce w sprawie, o której wspomniano na samym początku niniejszego wpisu. W 1959 roku właścicielowi nieruchomości warszawskiej odmówiono przyznania prawa własności czasowej. W 2000 roku spadkobiercy dawnego właściciela doprowadzili do stwierdzenia nieważności decyzji odmownej przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Warszawie, a następnie wszczęli postępowanie administracyjne o przyznanie prawa własności czasowej. Postępowanie to zakończyło się dopiero w 2009 roku wydaniem decyzji o odmowie ustanowienia tego prawa, wobec czego spadkobiercy skierowali sprawę do sądu, żądając od Skarbu Państw zapłaty odszkodowania. Sądy obu instancji oddaliły jednak powództwo, uznając, że przysługujące powodom roszczenie przedawniło się po upływie trzech lat od dnia wydania ostatecznej decyzji nadzorczej, a więc już w 2003 roku. W ich ocenie, fakt, iż w międzyczasie spadkobiercy próbowali uzyskać prawo użytkowania wieczystego na drodze administracyjnej, nie miał w sprawie żadnego znaczenia i nie spowodował przerwania biegu przedawnienia roszczenia odszkodowawczego. Zdaniem sądów, postępowanie administracyjne o przyznanie prawa użytkowania wieczystego dotyczyło zupełnie innego uprawnienia i innego dłużnika, aniżeli toczące się przed sądem postępowanie cywilne o zapłatę odszkodowania; a skoro tak, to czynności podejmowane w tej pierwszej sprawie nie mogły mieć żadnego wpływu na bieg terminu przedawnienia roszczenia o zapłatę odszkodowania, które było dochodzone w drugiej z nich.

Nie mogąc się pogodzić z takim obrotem sprawy, spadkobiercy dawnego właściciela wnieśli od niekorzystnego dla nich rozstrzygnięcia skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, podnosząc, że w ich ocenie wszczęcie postępowania administracyjnego przerwało bieg trzyletniego terminu przedawnienia i że wobec tego dochodzone przez nich roszczenie nie może być uznane za przedawnione. Skład sędziowski rozpoznający sprawę uznał, że kwestia ta budzi na tyle poważne wątpliwości prawne, że zdecydował się na przedstawienie powiększonemu, siedmioosobowemu składowi Sądu Najwyższego do rozstrzygnięcia zagadnienia prawnego, które opisał następująco:

Czy prowadzenie postępowania administracyjnego o ustanowienie prawa wieczystego użytkowania, po stwierdzeniu nieważności decyzji odmawiającej ustanowienie własności czasowej nieruchomości objętej działaniem dekretu z dnia 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy (Dz. U. Nr 50, poz. 279), przerywa bieg przedawnienia pieniężnego roszczenia odszkodowawczego za szkodę spowodowaną nieustanowieniem tego prawa (art. 123 § 1 pkt 1 k.c.)?

W uzasadnieniu wydanego w tej sprawie postanowienia z dnia 15 stycznia 2016 roku, Sąd Najwyższy w składzie trzyosobowym zaprezentował własną ocenę omawianego problemu. Co istotne, jest to stanowisko korzystne dla właścicieli dawnych nieruchomości warszawskich i ich spadkobierców. Sąd Najwyższy opowiedział się bowiem za poglądem, zgodnie z którym wszczęcie postępowania administracyjnego o przyznanie prawa użytkowania wieczystego skutkuje przerwaniem biegu trzyletniego terminu przedawnienia roszczenia odszkodowawczego. W ocenie Sądu, zarówno w postępowaniu administracyjnym, jak i w postępowaniu cywilnym, osoba uprawniona dochodzi naprawienia w istocie tej samej szkody, tyle że w innej formie (w przypadku postępowania administracyjnego ma ono nastąpić w naturze, a w przypadku postępowania sądowego – w pieniądzu). Skoro zatem oba te postępowania toczą się tak naprawdę w tym samym przedmiocie, to nie można uznać, że sprawa administracyjna nie ma znaczenia dla biegu terminu przedawnienia roszczenia o zapłatę odszkodowania.

Rozważania prawne zawarte w uzasadnieniu postanowienia z dnia 15 stycznia 2016 roku warto przeczytać w całości, gdyż są one bardzo ciekawe i świetnie oddają istotę problemu, z którym mierzy się w tej sprawie Sąd Najwyższy. Dla zachęty przytoczę w tym miejscu tylko jeden fragment, z którym nie sposób się nie zgodzić:

Wskazanie przez prawodawcę trybu dochodzenia roszczeń danego rodzaju stanowi jego suwerenną decyzję, a z art. 123 § 1 pkt 1 k.c. wynika wprost, że przerwanie biegu przedawnienia następuje przed każdą czynność przed organem właściwym do rozpoznania sprawy przedsięwziętą bezpośrednio w celu dochodzenia roszczenia (tu przed organem administracyjnym). Przyjęcie stanowiska, że postępowanie administracyjne o ustanowienie prawa wieczystego użytkowania w tzw. sprawach dekretu z dnia 26 października 1945 r. nie ma wpływu na bieg terminu przedawnienia roszczenia odszkodowawczego prowadziłoby do tego, że – aby nie uchybić temu terminowi – poszkodowany musiałby równolegle do tego postępowania wnosić „asekuracyjnie” pozew do sądu o odszkodowanie. Rozwiązanie takie należałoby ocenić jako nieracjonalne i naruszające powagę wymiaru sprawiedliwości.”

Oczywiście, dawni właściciele gruntów warszawskich i ich potomkowie nie powinni cieszyć się przedwcześnie, gdyż ostateczne zdanie w omawianej kwestii należeć będzie do powiększonego składu Sądu Najwyższego. Niemniej jednak niewątpliwie pojawiło się dla tych osób małe światełko w tunelu.

radca prawny Jakub Jędrzejewski

2017-10-23T12:40:47+00:00 0 komentarzy

Zostaw komentarz

Formularz kontaktowy

    Image